Rozdział 4. Szkolne przyjaźnie

Rozpoczął się październik. Liście powoli zmieniały swą barwę z żywej zieleni na pomarańcz, złoto i brąz, zwiastując nadejście jesieni. Temperatura stopniowo spadała, chmury zasłaniały słońce, a okazjonalny deszcz uniemożliwiał uczniom spędzanie wolnych chwil na błoniach, zmuszając ich tym samym do przesiadywania w Pokojach Wspólnych lub Wielkiej Sali.

Rozdział 3. Nie taki Lucyfer straszny, jak go malują

Nastała ostatnia sobota września, czyli dzień przez wszystkich wielce oczekiwany, ponieważ w samo południe miał odbyć się mecz otwierający tegoroczny sezon quidditcha. Pierwszoklasiści cieszyli się tak, jakby Gwiazdka w tym roku przyszła wcześniej. Niektórzy z nich po raz pierwszy na własne oczy zobaczą rozgrywkę z prawdziwego zdarzenia, wcześniej jedynie wysłuchując opowieści o tłuczkach, kaflach, złotym zniczu i sześciu obręczach. Temperatura powoli zaczęła spadać, słońce doskwierało coraz mniej, a wiaterek delikatnie trzepotał pelerynami zawodników, słowem – pogoda idealna.

Rozdział 2. O początkach słów kilka

– Czarowanie na korytarzach jest surowo zabronione! – krzyknęła zziajana Donna Hanscum, goniąc grupkę śmiejących się drugoklasistów ze Slytherinu. – Czekajcie, tylko Slughorn się o tym dowie! Nie chciałabym być w waszej skórze!
– Slughorn nic nam nie zrobi! – odkrzyknął jeden ze Ślizgonów przebiegających obok Sama, Jess i Samandriela.
– On może i nie, ale ja na pewno!
© Agata | WioskaSzablonów | x.